Pikieta pod Ambasadą RFN: „Żądamy reparacji od Niemiec”

W 81 rocznicę wybuchu II wojny światowej Roty Niepodległości zorganizowały pikietę, mającą na celu wezwanie do wypłaty reparacji wojennych.

1 września, w rocznicę wybuchu II wojny światowej, Roty Niepodległości zorganizowały pikietę pod Ambasadą Niemiec w Warszawie, której celem było przypomnienie niemieckiego barbarzyństwa rozpoczętego 81 lat temu na terytorium Polski oraz wezwanie do wypłaty reparacji wojennych.

Pikieta rozpoczęła się minutą ciszy dla uczczenia pamięci mec. Stefana Hambury, który z ogromnym zaangażowaniem walczył o sprawiedliwość, domagał się reparacji od Niemców i pomagał rodzin ofiar zbrodni wojennych.
W trakcie zgromadzenia głos zabrał Krzysztof Kawęcki, historyk, prezes Prawicy Narodowej i Prawicy Rzeczypospolitej, Elżbieta Rybarska ze Stowarzyszenia Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych, mecenas Wiesław Misiek, syn więźnia Auschwitz, Aleksander Kowaliński z Ruchu Narodowego, Paweł Kryszczak, koordynator warszawskiej Roty oraz Robert Bąkiewicz, Prezes Stowarzyszenia Roty Niepodległości oraz Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, który wyliczał straty, jakie Polska poniosła w wyniku drugiej wojny światowej.

Specjalnie na pikietę przyjechali świadkowie historii. Pani Barbara Zielińska, więźniarka Obozu Główna w Poznaniu, wypędzona z całą rodziną do Generalnej Guberni, Niemcy pozbawili ją i jej rodzinę całego majątku, ale nigdy żadnego odszkodowania nie otrzymali.

Pani Gizela Wierzbicka: „W czterdziestym roku przyszło Gestapo i zabrało matkę a nas było 10 dzieci i przyszła folksdojczka i wyrzuciła nas na podwórze i każde [dziecko] ktoś z obcych, zupełnie nieznanych ludzi zabrał z podwórza pod wieczór bo byliśmy głodni. Tylko rzeczy nam wyrzucili kołdry, pierzyny i nic więcej. Jak ojciec z pracy wrócił to nawet nie wiedział co się stało z dziećmi. Tylko trzy letnie dziecko, najmłodsze, mój braciszek został bo go nikt nie chciał zabrać”.1 września 1939 roku pani Gizela miała tylko osiem lat, jej brat został zgilotynowany w więzieniu w Poznaniu.

O swoich przeżyciach opowiedziała także Krystyna Piwańska, która jako dziecko przeszła przez obóz przesiedleńczy Główna w Poznaniu, w którym na zawsze straciła zdrowie. Ma również stwierdzony syndrom wojny. Nigdy nie otrzymała specjalistycznej pomocy.

Głos zabrała również Maria Wielewska, członek Stowarzyszenia Rodzin Polskich Ofiar Obozów Koncentracyjnych, jak sama mówi, w wieku dwóch lat skończyło się jej dzieciństwo. „Bardzo mi jest przykro, jak jadę do Auschwitz czy do Birkenau, Nas, dzieci, potomków, którzy jedziemy tam upomnieć się o godność i pamięć, to nazywa się nazistami. Stoi polski policjant i nie reaguje. Przecież jego również się obraża. Dlaczego my musimy w błocie stać, nie ma ani toalety, ani jednego krzesła dla nas, starych ludzi […] A za to, że białą flagę zanosimy, to proszę, tu mam pozew do sądu.” Żadna z tych osób, ani nikt z ich rodzin, nie dostała nigdy żadnego odszkodowania od Niemców.

W trakcie pikiety została przekazana petycja od Polek, które były ofiarami niemieckich represji w czasie II wojny światowej. Konsul, który pojawił się w końcu na pikiecie, po wysłuchaniu jednej z poszkodowanych pań, zaproponował jej jedynie wspólne odśpiewanie kołysanki dla dzieci.

„Jeżeli chcemy budować przyjaźń to tylko na prawdzie i sprawiedliwości.” (Robert Bąkiewicz)

Relację z pikiety można obejrzeć: https://www.youtube.com/watch?v=Lit2wr6B0VA&feature=youtu.be&t=3161